Zaczelo sie spokojnie, Zosia wpadla z piwkiem, wypilismy po jednym. Potem ktos rzucil, kupmy jeszcze jedno na co Olesia odpowiedziala "na chuj nam jedno kupmy odrazu milion" i tak tez zrobilismy. Zosia ujebala sie jak dziki meserszmit i latala gola po Lydhurst Road czyli azjo-polsko-pakisto dzielni. Nieoczekiwanie bardzo oczekiwanie o 5 rano dostalismy telefon "Juz teraz do pracay teraz juz juz juz". Lekko trzezwi ruszlismy- Ole$ha i Mata$h w swej pelnej okazalosci. A tam grubo, grubo gruuubo. Kazali nam pracowac, wyrzucalismy zepsute jedzenie, ryby i inne odpady golymi rekoma w rekawiczkach i ze szpadlem ktorym mielismy zdrapywac loj i wogole wogole wiadomo, ze chujowo. Szarady na loju fest, naprawde super sie slizga na tluszczu jebiacym jak stado spoconychkoniwieprzyiarabow. Podolalismy temu questowi. Kolejnym zadaniem bylo juz cos bardziej fajnego, co Olesie zachwycilo niesamowicie a mianowicie- zgniatarka do kartonow! Musimy brac kartony i wrzucaj je do takej japy i Olesia z wielka radoscia i entuzjazmem naciska guzik i to sie zamyka i robi bum i otwiera po chwili i kartony znikaja, obstawiamy ze wychodza dzies w Japonii tam po drugiej stronie naszej plaskiej ziemi.
Stanowisko pracy: ROBOL.
Chcielismy trash i mamy trash, mamy tyle trashu ze chuj wie dzie go wyjebac. Fakt, wielka japa zjada duzo. Naprawde ekscytujace. Olesia odnalazla sie tez fantastycznie w roli kierowcy widlaka i popierdala z paletami i uwaza ze to super, bo wozek nie wozek, widlowy nie widlowy ale gadzet a Olesia i gadzet to jak Olesia i Olesia. Matas natomiast sprawdza sie w roli bucfraua. Popierdala na szmacie jak szalony.
Mawiaja w lodowce, ze nigdy nie bylo tu tak czysto.
Kryzys finansowy wydaje sie byc zazegnany jednak nie mow hop dopoki sie nie przepierdolisz.
Matas zostal przechszczony na Matasz (tak jak to czytasz tak pi razy drzwi to brzmi), bo nie potrafia ludzie powiedziec si, Olesia sie cieszy, ze jest Olesza, bo wiadomo Kesza- Olesza srytytyty.
Od kiedy siegamy pamiecia tyko tu narzekalismy na Lodz wiec kilka dobrych slow:
mleko dobre, maslo tanie.
A no i Zosia chciala sie poczuc Polsko wiec bedac pod wplywem zajebala dwie gumy ze skelpu w ktorym Olesie wzieto za Szwedke a Zosie za Brazylijke choc trzeba byc pojebem, zeby nie uslyszec tego Lodzkiego akcentu rodzonego. Dzis Zosia zajebala pomidory i kabaczka wiec mamy jedzenie. Nie wiem co w tym Polskiego ale coz.
POZDRAWIAMY PALETOGROD.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz