poniedziałek, 2 sierpnia 2010

s02e07 "insanitarium"

Po tak dlugiej absencji, bo az 3 dniowej mamy wam tyle do powiedzenia. Wiec zaczne tak jakby od poczatku czyli od sceny rodem z Insanitarium. Otoz pewnego wieczora kiedy to zaprawialismy sie przed impreza bez imprezy siedzac sobie na ogrodku Betty uraczyla Olesie fatastycznym widokiem jej posiekanego brzucha cyckow i wszystkiego, jakby ja ktos przez szatkownice do jaj przepuscil, bo Betty nie radzi sobie ze stresem wiec napierdala w siebie maczeta.
Nie mamy pieniedzy ale to nie przeszkadza nam wcale w spozywaniu alkoholu otoz w tesko, islandii i jedzeniu ze stodoly sa niesamowite promocje obok ktorych obojetnie przejsc nie mozemy. Np. 2 za 1, dwie frytki za zeta itd. Tym razem zobaczylismy 12 za 7! O i napewno to nie byly frytki. Takze no, zaopatrzylismy sie w male conieco i ruszylismy do Plomienia jak to heterycy czysci z krwi i kosci robia. Wieczor z drag queen, przednia zabawa, bawilismy sie az cale 10 minut kiedy ona on ono puscilo lady gage 3 razy pod rzad. Zaopatrzylismy sie w Wroclawskie krzyzowki wiec na kaca jak znalazl. Wrocimy tu tacy oczytani z bogatym slownikiem itd.
To byla w sumie taka pozegnalna imprezka bo wynieslismy sie od mistycznej Betty robiac imprezke bez Betty. Wczoraj wcale sie nie najebalismy i nie poszlismy do Plomienia i Olesia wcale nie zaspiewala se buletprufa i lowgejma i nie klocila z pedalem ktory kazal nam wracac do Polski oferujac nawet bilet byleby tyko nie ogladac naszych kast.
Dobra to by bylo na tyle, chce nam sie ruhac jak psu ruhac.

POZDRAWIAMY WEGRY LOTWE LITWE I INDIE!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz