wtorek, 28 września 2010

Last Episode

Czas wracac. Nie ma dalszej potrzeby cigniecia serialu. Ustatkowalismy sie, zyjemy jak osiemdziesiecio letnie dziadki. Olesia wstaje o 15 tylko po to, zeby powiedziec Matasiowi "dozobaczenia jutro", uderza glowa o poduszke i wraca dalej spac, potem Matas wraca, kladzie sie spac i mowi "dozobaczenia jutro" overandoverandoverandover. Liczymy grosz do grosza az bedzie kokosza. Matas pije w soboty, Olesia w niedziele o 6 rano po pracy ever zawsze. Zombie mood pelna pizda.
W Lodzi wiecznie pada, zimno, bez ekscesow, pedo wciaz sie kreci wokolnas i wkurwianas.
Jestesmy wdzieczni, ze byliscie z nami przez caly ten czas, wspieraliscie nas duchem sercem i fejsbukiem.
Prezentow oczywiscie NIE BEDZIE.

piątek, 24 września 2010

s04e08 cale szalone gowno

Wracamy w niepelnym skladzie, jedno z nas nawet ma juz bilet, drugie pojebane woli se kupic kurteczke niz bilet wiec chuj. Poniewaz nowe Greys Anatomi wyszlo ten serial odchodzi na plan drugi abo trzeci. Meredit jest wazniejsza niz my. Zycie sie wiedzie, praca jest, alkohol czasem, chinszczyzna i papierosy. Trogi nawet se skarpetki kupila. Teraz tylko slub i bedzie git.

SERDECZNE UKLONY DLA PANA MARKA Z KOZANOWA.

czwartek, 9 września 2010

s04e07 "apdejty"

Teoretycznie praktycznie teraz narrator mial pojechac po Olesi, ale jakos nie moze wiec oboje zdecydowalismy oboje ja jeden narrator, ze Matasiowi przypadnie zasluga pojechania po niej. Ale ze Trogi jest w pracy wiec w zamian kilka zyciowych apdejtow, bo sie pozmienialo troche.
 Nie pracujemy juz w lodowce, wzamian za to oboje dostalismy prace u wybrzezy Amazonki lecz tylko Bodzienka podjela sie taskowi temu. Wiec Matasia obiera destination calabria i zauswa pracujac od 15 do 2. Wyglada to tak: wstaje, je parowke, idzie do pracy, wraca, je dwie parowki, spi, wstaje, je parowke... ciag arytmetyczny. a1+r=an chyba jakos tak to bylo.
Co do pracy w Amazonce. Zeby ja dostac trzeba przejsc milion testow w tym test na narkotyki i alkohol. Okazalo sie, ze nasze watroby sa fajniejsze niz my sami, bo dzien przed testami naprulismy sie jak meserszmity i poszlismy jeszcze troche podkurwieni na test alko i sikonarkotyk, palac trawe narkotyczna tydzien przed i po dmuchnieciu i siknieciu wyszlo 0 nul . Fajnie. Olesia ze wzgledu na oszalamiajaca ilosc ofert pracy postanowila odrzucic Amazonke i tym samym zostala jej pani Hania i Czerwony Lew. Wyglada na to, ze bedzie pracowac w czerwonym lwie, ale ma problemy male z mozgiem, bo stojac za barem jak ktos jej mowi co chce to Olesia nie rozumie i wiekszosc czasu spedza na panikowaniu "co to kurwa jest dsajfisgaf gdzie to kurwa jest?" i rozgladaniu sie przerazonym wzrokiem po barze i potem trzesacymi dlonmi proboje wbic zamowienie do komputera w ktorym jest 4237652376 guzikow i ona nie wie co ma robic, bo nawet nie  rozumie co kustomer chce zamowic. No ale wiadomo Olesia cnie daje rade, bo dzisiaj szef dawal jej probowac wszystkie drinki, bo Olesia mowia ciagle "a tego to ja nie pilam nigdy (kto kurwa wodki z kola nie pil)" i wtedy szef mowi "to masz tu sproboj nie mozesz nie wiedziec jak smakuje cnie" i Olesia se pije a nikt inny nie moze i musi popierdalac w krawacie, wiec ze swoja czarna grzywa, oczami, jinsami, butami i biala koszula wyglada tak jak wyglada.
Co do Matasi pracy, zdaje sie, ze polega ona na staniu i naklejaniu stampla na pudelko, to co Trogi lubi najbardziej. Niestety nie moze isc na kacu tego robic, uzywac telefonu i miec przy sobie narkotykow wiec stypa zdeka.
Bo jutro tez jest dzien.
Sa jakies nowe seriale?

POZDRAWIAMY TABALUGE, ODRE WISLE I KOSE.

poniedziałek, 6 września 2010

s04e06 "Joseph Juzek"

Mialam pojechac teraz po sobie ale jak sie okazalo nowy czlonek dolaczyl do obsady. Jozef. Zastapilismy Zosie nowym hinduskim czlowiekiem. Zosia niestety odeszla na zawsze i juz nigdy jej nie zobaczymy. Jozef ma 24 lata, ciagle to powtarza, ze jest stary itd. skads to znamy, prawda Bartek? Jozek przyjechal do tego kraju 4 lata temu, wczesniej mieszkal w Kuwejcie, co zdaje sie kolo Indii nawet nie stalo i tak to tez po hindusku nasz hindus nie mowi a jak dzwoni do rodziny to tez mowi po angielsku i bynajmniej nie jest to jego mader tong. Jozef nie mial przyjaciol dopoki nie poznal nas. Poczatkowo zastanawialismy sie dlaczego ale teraz juz wiemy- jest najbardziej irytujaca postacia ewer, do tego jego skrzydla sa tak zlamane, ze hej i lubi rzeczy ktorych normalni ludzie nie lubia. Tu na przyklad: lubi zmywac gary, nie zabija robakow bo sa nice, lubi jak komus jebia stopy, lubi spac posrodku i wogole wszystko jest takie nice. My jak to my, kumplujemy sie z nim tylko dlatego, ze dal nam swoj laptop i placi za nas w zamian my jestesmy jego "przyjaciolmi". Kiedy zaprosilismy go pierwszy raz na chate to wypil pol wina i obrzygal cala lazienke, do alkoholu to on sie zdecydowanie nie nadaje. Zreszta jak wszyscy tu. Ma wiesniacki tatuaz przedstawiajacy krzyz i skrzydla (sic!) i napis Jezus i ciagle mowi, ze go nie znosi ale Jezus Allah Akbar. Pedo sie modli cnie. Najlepsze w Jozku jest to, ze kiedy u nas spi to rano znika, to fajne jest akurat, ale potem przylazi i pierdoli farmazony.
Jakos przypadkiem powiedzial nam dlaczego nie ma znajomych. Otoz nasz pedo chcial sie zabic polykajac 250 tabletek paracetamolu, bo dotknol disco stick swojego kolegi. Jezu kurwa nawet zabic sie nie umie.
Ale lubimy go mimo wszystko.

OSAMA BLOW US AWAY!

kilka zdjec z festiwalu dla murzynow w nofink hil drama.


piątek, 3 września 2010

s04e05 "BECIA I HUBCIO"

Nasi pierwsi przyjaciele. Oto przedstawiamy wam Becie- lat 22, miasto rodzinne: Koszalin, znajomosc jezykow: polski- beginer, angielski- nul, zawod wykonywany: kurwa, aktualnie na utrzymaniu swego lubego- Hubcia. Hubcio poznal Becie na oko bedzie 3 miesiace temu. W Koszalinie. W burdelu. Jak wszem i wobec wiadomo, najgorsza rzecza to zakochac sie w prostytutce, niestety Hubcio mial chwilowego faila i postanowil ratowac Becie no i sa tu tera. Becia postury tureckiej krowy z mazowsza, z twarzy ni to kon ni to tito, codziennie each day ewrydej w dresie z tesko pociska z komisariatu by wieczorem znow udac sie na spoczynek do policyjnej klatki. Bo Becia ma troche nie tego z deklem i w miescie slynie z tego, ze bije wszystkich, chleje acze, bije wszystkich, tnie sie po cycach zyleta, wycina se Hubcio na klacie i wozi sie tak po dzielni i bije wszystkich i przyjezdza policja i ja zabiera badz tez robi awantury domowe, bije hubcia biednego yeti, rozjebuje drzwi i potem dzwoni na policje mowi: "sak maj pusi policje mi tu tera", udaje ze to Hubcio ja bil ale policja juz wie, ze klamie. Zyciorys Beci: przez 20 lat byla prosti, potem ktos jej zrobil dziecko, dziecko jej zabrali, poznala hubcia i razem wyemigrowali na zlotem uslane chodniki Lodzi. Przejdzmy do Hubcia. Hubcio to kiedys byl bad boy, jeszcze za czasow Koszalina yo, drukowal pieniadze i przepijal je w trezorze, tera jest kolm daln i spoczi i tyko pali i nie pije i dyma ta zwierzyne od czasu do czasu.
Przestalismy przyjaznic sie z nimi gdyz pozbawili nas majatku i paska olesi, na szczescie zostalo moskino wiec kaciki ust w gore. Becia tera chodzi po miescie i poluje na Olesie, wiec chodzimy bocznymi uliczkami gdyz nawet Trogi moglaby polec w walce z Beti a co dopiero Olesia- waga piorkowa. Widzielismy dzis Becie jak wychodzila z komisariatu, znaczy sie nocna zmiana byla.

środa, 1 września 2010

s04e04 "Scotty"

Scotty to nawet nie Scotty jest tyko Stuart. Mieszka oboknas. W zasadzie to niczym sie nie stykamy ale dzielimy wspolna pralnie. Scotty ma 18 lat, w wieku 16 uciekl z domu, byl u gordona ramzeja zarobil 2 kola i wyjebali go, tera sprzata lotnisko w Lodzi. Nie zadajemy sie juz z nim, bo rozpadl sie zwiazek 2 dniowy Olesi i Scotiego, pozatym byl techno pizda ale mial duzo trawy i telewizor. Do urwania znajomosci przyczynil sie tez jego chujowy jak salceson akcent, a i jeszcze chujowszy niz chujowy bo skoti jest ze szkockiej wsi. Jak sam mawia, super tam ale musial uciekac, bo z nudow to tylko wymieniali sie z kolezankami i  kolegami wenero. Poniewaz rzucil szkole w wieku lat 16 teraz idzie do wojska acoby odpekac panszczyznianie na stanowisku: kraweznik. Zaplaca mu zeta a i gowerment da mu spokoj.

POZDRAWIAMY MAJTI SKOTLAND.

wtorek, 31 sierpnia 2010

s04e03 "Gosia. Gosia is new Agata"

O Gosia to najlepsza. Gosia jest naszym szefem tak jakby, chcociaz naprawde to Ejdrien jest naszym szefem i wyglada jak pol kraweznika zza katowic i nosi zel na wlosach i plastikowy sygnet no i Gosia mu daje.
Gosia slynie z dwoich rzeczy:
- rozmiaru biustu ,
- oraz tego, ze czardzuje, czardzuje za wszystko.
No to rozmiar biustu nie wiem jaki to bedzie ale obstawiam, ze rozmiarowka sie skonczyla dawno temu. Gosia nie jest gruba, wiec jest to jeszcze bardziej dziwne, sztuczne tez nie sa ale po dlugich obserwacjach wspolnie doszlismy do wniosku ze jej jeden cyc jest wiekszy niz glowa.
A co do czardzowania to jestesmy na etapie obliczania pewnej stalej G, z kazda wyplata Gosia taxuje nas coraz bardziej, za takse to juz najbardziej. To juz taka tradycja, jesli spotykasz kogos nowego, to nie pytasz o imie, z kad jest, tylko "a Ciebie ile Gosia czardzuje?".
Gosia is new Agata bo nie wiemy kto to Agata ale wszyscy o niej trabia , jakas mistyczna polka co tu rzadzi, ma pol Fiuton i wtyki w parlamencie. Ze nami rzadzi Gosia to wyszlo ze jest Agata.

POZDRAWIAMY PIERWSZOKLASISTOW I SZYMONA.

sobota, 28 sierpnia 2010

s04e02 "Zosia"

Zosia to tak naprawde nie Zosia i kolo Zosi nawet nie stala. Jej imie to Zosia po ichniemu jezyku a nazwisko umiem wymowic, niekoniecznie napisac. Zosia ma 21 lat i jest po studiach i nie ma pracy, cos jak my, tyko, ze my nie musielismy konczyc studiow zeby nie miec pracy. Randi Gandi jest hinduska bez indii ale cos tam szprecha czasem w ichnim. Lubi polakow i lubi krasc, bo mysli, ze to taki polski zwyczaj. Jest za wysoka zdecydowanie i chuda no i opalona zdeka. Tydzien temu powiedzia "no to ide" i poszla i juz tydzien jej nie widzimy. Ostatnia rozmowa na poziomie (zosia vs olesia):
Z: Jak jest chleb po polsku?
O: Chleb.
Z: Jestes pewna?
O: Nie, nie jestem, dopiero sie ucze polskiego Zosia wiesz.
Kiedy poznalismy Zosie, to ona myslala, ze Polska to kraj usytuowany pomiedzy Holandia, Dania, Niemcami, Szwecja i innymi a stolica jest oczywiscie Krakow. W ciemie bita to byla niezle, tera jest juz lepiej, nauczylismy zosie kilku podstawowych polskich zwrotow w stylu liz mi pizde chuj ci w dupe frytki nalesniki kurwa. Trenujemy tez jej watrobe i zoladek regularnie acoby mogla przyjmowac wieksze dawki alko. Fakt faktem po alko Zosia robi sie pojebana i chodzi do murzynow sasiadow i mowi im ze sa murzynami, jakby nie zdarzyli zauwazyc i robi dziwne rzeczy, chodzi nagolasa po ulicach. kyrie eleison.
Na wakacje to nie ma to tamto Zosia musi se do san francisko pojechac i se jezdzi i opowiada jak to hamburgery fajne. Zosia ma na pprzyklad wyjebane i spi se nago, chuj ze matas po lewo ja po prawo, ale skoro ona stworzona przez pania bozie dla checy z przodu plecy z tylu plecy to twierdzi ze co tam i jebnie sie spac na waleta i puscza tez splasze pod siebie.
To jest cala Zosia. Czekamy na odzew bo dzies znikla i pisze dziwne smsy po polsku, przynajmniej jej sie wydaje, ze to po polsku.

ZOSIA POZDRAWIA KRYSIE I TERENIE ORAZ BODZIENKE.

piątek, 27 sierpnia 2010

SEZON 4 SPECJALNY PT. "Z KAMERA WSROD ZWIERZAT" e01 "BODZIENA"

Sezon 4 oficjanie rozpoczety. Jest to takze sezon specjalny, bo przedstawie tu sylwetki naszych bohaterow odcinek po odcinku. Poczawszy od nas skonczywszy na nas. Do bohaterow zaliczamy: nas i ludzi zktorymi mamy doczynienia. Kolejnosc nastepujaca:

1. epizod pierwszy nalezy do Bodzieny ( w naszym kraju znanej pod kryptonimem pseudonimem Matas),
2. Zosia.
3. Gosia (Gosia is new Agata)
4. Scotty.
5. Betty i Hubcio.
6. Olesia (jako ze na koniec cala smietanka do spicia)
7. Juz taki bardziej extra bonus "dom, miasto, kraj"

Zaczynamy!

SEZON 4 EPIZODE 1 "BODZIENA"

Zaczynamy od ciasteczka, czyli przepisu na "white bodziena", drink wymyslony i wyprodukowany przez nasza gwiazde estrady lotewskiej.

Bodziena White:
Do przygotowania tego magicznego napoju potrzebne Ci bedzie:
- mleko
- 3 zabki czosnku
- 3 lyzki zaj zajeru (syropu za 1zl lodzki o smaku cukru z kadkolwiek).

     Na poczatek kazdy zabek czosnku nakrajamy wielkrotnie, ale tak zeby sie nie rozpad, 3 takie zabki czosnku wrzucamy do kubka i zalewamy mlekiem do pelna po czym WSTAWIAMY DO MIKROFALOWKI na 2,5min. Mleko zazwyczaj wykipjeje wiec trza sprzatnac mikrofale. DOlewamy syropu i juz mozemy delektowac sie wspanialym smakiem.

(dla zdesperowanych i odwaznych zarazem).

- Bodziena! Opowiedz nam o swojej pracy.
- To ja se przychodze, mowie czesc wszystkim polaka i hej bos do dwoch bosow co dla odmiany po polsku nie mowia. No to se pozniej ide do mojego stanowiska i biore se 7tys kurwa pianek no i se mierze kazda jedna 30cm linijka ale mam bardzo duzo ridzektow ktore trza wyrzucic, bo czesto sie nie zgadza sie fiknes. Jak juz se wszystkie sprawdze to wtedy biore pieczatke i biala farbke i zapierdalam na kazdej piance stampa i tak przez 9godz. CO dwie godziny mam brejka i wtedy kupuje kawe za 15gr lodzkich, ide zapalic peta i posluchac o rozterkach milosnych dziewczynki co wyglada jaky grala w fishtank abo o jakosci uslug lokalnych ginekologow od nie mniej lokalnych polek.

 Bodziena, znana wszem i wobec wam pod pseudo Matas (choc od wczoraj olesia ochrzcila ja Trogi [od troglodyta]) przejechala 3,500km zeby zapuscic wasy, albo inaczej- przestac je golic. Teraz Bodziena mysli, ze jest super kul trendy i nikt jej nie zna wiec moze se zapuszczac wszystko lacznie z paznokciami u stup. Trogi fantastycznie dogaduje sie z lokalnymi polakami, fenomenalnie absorbuje jezyk zwany polglishem (mieszanka angielskiego z polskim), czyli wiecie "olesia wez natapuj mi lotera bo jestem tersti i wez dojeb mi dwa spuny szugera". Na Bodzienke leca wszystkie ciapate i pakolaste stwory. W kurwidole Matasia robi oszalamiajaca kariere, choc czesto udaje trudnodostepnego, az do 34 drinka.
Co do nawykow zywieniowych to procz specjalnosci bodzienkowej "white bodziena" przoduje dieta norweska:
- snaidanie- losos
- obiad- losos
- kolacja- white bodziena i losos.
Bodziena pochlania wiedze niczym predkosc gwiazdy betlejemskiej i zwiekszajaca sie liczba ludzi pod krzyzem. Bodzienka zaopatrzyla sie w duzo ksiazek, kucharskich z reguly. Ulubiana fav ksiazka jest "jak zrobic jajecznice".
Ksiazka opisuje step po stepie jak obrac jablko, rozbic jajko, pokroic parowke. Sztuka kulinarna pelna pizda wrze (wze), cos tam.
Teraz Bodzienka jest wazna, gdyz zarabia duzo wiecej niz jej najlepsza psiapsiulka Olesia, totez niechetnie czestuje ja papierosem i robi jej papu, ale wie, ze musi, wie, ze jej dobre wiejskie serce nie potrafi byc okrutne.
Jedyna madra rzecza jaka Trogi wypowiedziala w przeciagu tych 13 lat od kiedy tu ejstesmy bylo "musimy oszczedzac kurwa!". No to Bodziena oszczedza, chowa pieniadze w pudelku po plycie i mysli, ze jej nie skusza a tak naprawde to wyjebala juz prawie wszystko na zupki chinskie polskie.
Co do stylowy to bez zmian. Oprocz zarostu nic nowego. Bodzienka kupila se buty, model ten sam od 18 lat z tym ze 4 razy taniej.
Bodziena nie jest juz pedo, tzn jest, ale czasem.
Trogi zrezygnowala calkowicie z higieny jamy ustnej przed snem, wiec se wyobrazcie jakie katusze jej psiapsiuleczka przezywa w nocy spiac face to face z nia wlasnie. Nasza gwiazda chrapie niczym pijany Wladek spod Kleksa (sory jesli Twoja Stara nazywa sie Wadek, bez obrazy).
Co przyniesie kolejny dzien z niesamowitego zycia Bodzienki? Zobaczymy.
Kilka zdjec aktualizujacych wyglad juz niebawem, ciagle szukam kabla, ciezko ukrac.


BODZIENKA POZDRAWIA WSZYSTKICH BYLYCH ROLNIKOW PEGIEEROSKICH, GS i PEWEKS NA DACHA.

czwartek, 26 sierpnia 2010

s3e08 "alfa bravo charlie"

fokstrot juniform czarli kilo. Chyba zrobimy se ten trejning na wojsie i pipiti. Pipiti to pikus, jak krecisz kolkiem w lewo to jedzie do przodu jak w prawo to do tylu, na wojsie to troche trudniej bo trzeba znac alfabet i mowic jes i redi i ripit i trzeba umiec obslugiwac tikety do pitfejsa.
Jeszcze nie bylo tak, zeby Olesia se czegos co najmniej raz w tygodniu nie zrobila. Nie pozostajac dluzna tradycji Olesia sie rozchorowala na obczyznie, oczywiscie nie posiada ubezpieczenia a pieniedzy to juz wcale wiec leczymy ja doktorem matka i doktorem google i najtanszymi tabsami z sainsberego. Nawiasem mowiac to dziewne ze sainsbery ma tez swoje leki, Olesia ostatnio probowala wciagac ichniejsze tabsy nosem w nadziei ze cos kopia, bo cos co kosztuje 20gr i ma leczyc raka na bank kopie. Niestety porezalo jej pape a z fazy nici. Nastapil tez nagly nawrot dotad niezidentyfikowanej (boze jakie trdudne slowo) choroby i jej noge pewnie amputuja jutro. Matasia dostala awans. Teraz jest szanowanym pracownikiem fabryki robiacej marszemelols i zarabia jakies 4 razy mniej i pracuje jakies 5 razy dluzej. Kochamy to miasto. Arka Gdynia kurwa swinia bo najlepszy w Polsce jest Lodzki Widzew LKS.

Juz niedlugo odcinek specjalny "making of sezon 1" , bo wy nie wiecie duzo rzeczy. Np to, ze 3 dni po osiedleniu sie Olesia pozbyla sie majatku. Szczegoly kiedy indziej.

Macie pozdro od Bodzieny ktora napierdala pianki guzikiem.

POZDRAWIAMY CELULOZE KOSTRZYN, DAB DEBNO i KORONE KIELCE.

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

s03e07 "jes, redi, ripit"

"Tam za rogiem kradna gnoj i chuj i chuj gnoj nie moj." Hymnem swym to mianowalismy.

Dosc powaznym problemem wsrod polakow okazuje sie poslugiwanie jezykiem polskim. Nie wiemy, czy to przez to ze za dlugo tu siedza, tzn na pewno przez to.
Tak wyglada przecietna rozmowa polskiego robola (live przyklad Matas vs Jadzia):
J: Szkoda, ze nie macie trejningu na wojsie i pipiti.
M: Mhm.
J: Wogole to superwajzor zgubil tikety od pitfejsow.
M: Mhm.
J: Boze wkoncu brejka mamy i dopiero wczoraj przywiezli nam czardzery do forkliftu.
M: Mhm, a jak tam drugi magazyn?
J: Dostalismy Astre na trawel i no fajny taki wiesz big duzy.
M: Mhm.

Prawie jak Enigma.
I potem przyjada takie spowrotem na ziemie ojczysta i wykluwaja sie chuj wie co. Ni to goral ni to tito.
Drugim powaznym problemem, juz nie wsrod bialych ludzi jest kwestia zamulenia. Bez kitu jak staw po karpiach wszyscy.
Trzecim powaznym problemem jest wszystko inne.

Olesia troszke poszalala i kupila podpaski, bo dawali w gratisie takie ladne pudeleczko, ktore sluzy jej tera za papierosnice. Wymyslila tez, ze w zasadzie wszystkim wam moze kupic, naprawde ladne te pudeleczka.
Szalejemy szalejemy, jadamy w luksosowych wynosnikach- kebaby psy i koty. Wszystko za zeta.


POZDRAWIAMY ZYDA CZARNUCHA NIEMCA GEJA ORTODOKSA EMO CZARNUCHA.

niedziela, 22 sierpnia 2010

s03e06 "frytki nalesniki i kurwa"

Epopei narodowej ciag dalszy.
Nuczylismy Zosie troche polskiego. Zosia umie powiedziec: nalesniki, kurwa, frytki, do papy, pierdole, dlaczego, nastepny i umie tez liczyc. Randi Gandi postanowila tak nazwac swoje dzieci w przyszlosci, spotkamy ja za 10 lat i bedzie "Hi Ola, meet my kids, this is Kurwa, and that little boy its Frytki and thats Nalesniki. Tak, te 3 slowa to fav jest.

Wczoraj pierwswzy raz spotkalismy rodowitych Lodzian w kuridolku Flame, wogole bylo tam 300 homopolakow na metr kwadratowy. Zaszalelismy troche i wykupilismy bar, czyli 20 drinkow, jeden za 1zl lodzki. Zosia nakurwila sie jak maly edziu i nieslismy ja jak worek kartofli i narobila popeliny wiec pewnie przylezie dzisiaj nasza landlejdi i bedzie nam wytykac, ze polacy buracy. Matas wrocil do formy i nie najebal sie mocno a wypil duzo, Olesia wiadomo trzyma sztame z wodka jak przystalo. Wogole Olesia podbija do baru, prosi o szota wodki i kole a oni, ze nie, ze kurwa nie mozna, ze nie mozna pic czystego alkoholu samego ze soba. Ja pierdole co za kraj. I jak zamawialismy drinki to ze specjalnym reklestem: poprosze pol szklanki wodki i wlej tam troche soku. Bez kitu, te brzydkie mordy z podziwu wyjsc nie mogly. Jestesmy tu kosmitami. Najlepiej to ma Olesia, bo jak sie przedstawia to wszyscy: ze co kurwa?. Hola! Soy Ola! sami widzicie jak to brzmi. No ale ludzia sie podoba wiec jest git.
Wczoraj Olesia ugotowala nasz pierwszy obiad. Nalesniki zzzzz z lososiem! Fakt faktem, ciezko smazy sie nalesniki jesli nie ma patelni ale jakos wyszlo.
Dzis jakas kolejna wariacja lososiowa. Tyle ryby to my przez cale zycie nie zezralismy co tu, tak samo jak kukurydzy. Tak, zapierdolilismy popcorn z kina i mamy go tone.
Szalejemy na maxa, kupilismy gazete, papier toaletowy, papierosy, masakra normalnie.

POZDRAWIAMY FRYTKI CZIPSY I TIK TAKI.

sobota, 21 sierpnia 2010

s03e05 "asparagus von yullen"

Pierwsza sensowna wyplata. Tak jest- zarobilismy po pietnascie talarow na leb, wiec teraz chodizimy cali nadziani i wydajemy pieniadze na rozne pysznosci. Olesia zainwestowala po raz pierwszy w zyciu w leginsy i pasek wiec jej siostra powinna chodzic cala dumna. Zobacz Pau jak Olesia sie usamodzielnila! Kupila se nawet majtki, czego nigdy w zyciu nie robila i skarpetki nawet! Popaczcie wszyscy, Lodz Olesi sluzy. Olesia stala sie dorosla. Zainwestowalismy tez w nozyczki do paznokci wiec juz nie musimy uzywac kombinerek, i pencete zeby Olesi brwi byly smut end gordzes.
Mamy tez dwie dobre wiadomosci w tym jedna zla:
1. Zla- pracy juz nie ma, wiec od przyszlego tygodnia wracamy na smietnik.
2. Dobra- w ramach rekompensaty okradlismy Wisconsin na sto zl lodzkich,
wczoraj: 2 kilo lososia, ktorego olesia transportowala przyklejonego do nogi (znacie ta scene z i know who killed me kiedy to pan morderca wsadza palce lindsay miedzy dwie kafle tafle czy jakos tak lodu zeby zamarzly, tak tez olesia musiala zrobic i noga jej odpadla), oraz butelke jacka tego od danielsow, ktorego obalilismy wczoraj w tempie natychnmiastowym i dzisiaj chodzimy cali na kacu.

Postanowilismy zrobic zesawienie tego co kto ukradl, gdyz to calkiem zabawne, wiec:
Olesia                                Matasz
- zabek czosnku               - 2 butelki jacka danielsa
- 2 jablka                         - szpinak
- 6 ciasteczek                  - maskarpon
- szparagi                     
                  - losos (nas dwoje) w tym matas 8 kilo olesia 3 gramy
                                       - i duzo wiecej

Widac czarno na zoltym kto reprezentuje klase.
Opowiemy wam o zbcopzeniu zawodowym Olesi. Jak wiece nasza praca glownie polega na nic nie robieniu i planowaniu kradziezy ale kiedy juz cos robimy to zgniatamy te kartony, jak jest klatka i w niej sa kartony to my musimy je zabrac, rozjebac i zgniesc w japie. Wczoraj bedac w Biedronce na zakupowym szale Olesia zobaczyla klatke i podeszla i gdyby nie Matasia atawistyczny okrzyk "nieeeee" to Olesia zabralaby sie do roboty. Koszmar.
Chcielismy napisac cos o wczorajszej bibce ale jakos nikt nic nie pamieta, Matas odpadl po jednym drinku wiec od dzis mianujemy go oficjalnie nie czlowiekiem ktorego dotad znalismy, Ole$ha trzymala klase i poszla do klubu, ktorego klubem nazwac nie mozna i tam ujebala sie mocno, potanczyla do bijons i richanny, wydala duzo talarow i nie pamieta jak wrocila ale zbudziala sie w dziwnej pozycji pol embrionalnej pod lozkiem.
Wczoraj zjedlismy pierwszy obiad, chinszczyzne, bylo pyszne a najlepszy byl paragon wydrukowany po chinsku, wiec nien wiemy kto co zamowil i nie umiemy sie rozliczyc ale obstawiam ze wlasnie ktos sobie tatuluje teraz taki znaczek i nie wie ze to kurczak w sosie slodko kwasnym porcja large.
Odkryslismy magie polskich wroclawskich sklepow, mozna dostac czysta deluks za dyszke.
Powoli wracamy do formy, nie martwcie sie, znow bedziemy alkoholikami! Chociaz Mataszowi zle wroze, matas zjetil sie.

POZDRAWIAMY TEENNESSE, OHAIO I ALASKE PRZYSTANEK.

czwartek, 19 sierpnia 2010

s03e04 "Photo z krzyza"

- Dawaj zajebiemy Jacka, bedzie na piatek.
- Nooo, dawaj dawaj, w piatek robimy bibe.

No to Jacek wytrzymal az dwie godziny, bo Scoty ze Scotlandii kupil tania wodke, dal nam narkotyczka i zapilismy Jackiem i pojechalismy rano do pracy i bylo zle, ale wytrzymalismy i ukradlismy maskarpona.
Potem Olesia pokazala wszystkim jaka jest zajebista i ukradla az zabek czosnku z warzywniaka. Olesia wie jak zaprezentowac klase. Matasia nowo odkryty gift: w gaciach moze przeniesc naprawde duzo.
Co do dnia dzisiejszego to zaczelo sie nieciekawie. Olesi snily sie pajaki i Pau, a takie kombo nie wrozy nic dobrego. Faktycznie, nie bylo wesolo, .proba kradzierzy kaczki okazala sie failem, kradziez czegokolwiek byla niemozliwa, bo oni tak jezdzili i jezdzili.
Nowe odkrycie kulinarne!
Poniewaz nasz budzet wynosi lacznie 7 gr lodzkich a nasza lodowka tez jakos specjalnie w szwach nie peka, ryba nam skisla wogole. Niewazne, co do odkrycia to:
      Zupa pomidorowa z popcornem:
Do przygotowania potrzebne Ci beda:
- puszka pomidorow
- popcorn

Wsyp zawartosc puszki do garnka i ugotuj az porobia sie babelki, wsyp popcorn i jedz.
Zyczymy smacznego!


P.s. MATASZ MA WASY!!!!!! hahahahaha!


POZDRAWIAMY OLESIE I MATASIA NIECH WRACAJA DO NAS SZYBKO!

wtorek, 17 sierpnia 2010

s03e03 "akcja lisc debu"

Poniewaz nasi pracodawcy nie placa nam nic postanowilismy sami sobie robic wyplate raz dziennie.
I oto do naszej sakwy szczescia wpadly nastepujace ajtemy:
- szpinak, paczka duza, ze smietnika co prawda ale swierze i mniam,
- mieta, taka do modzajto bez modzajto,
- swierza bazylia,
- troche sera tego w plamy plesniowego, nazwa mi nie znana ale Matas mowi, ze dobre,
- dwa jablka, bo na przerwie nie bylo co zrec,
- i najlepsze- butelka jacka, jacka tego od danielsow, duza.
Tym samym wynagradzamy sie sami i nasza dniowka jest wieksza niz nasza dniowka.
Dzis bez akcesu do lososia wiec obeszlismy sie smakiem dookola.
Ah no, dostalismy tez awans, awansowalismy na: najwyzszego stopniem smieciowego, tym samym zdobylismy nowego skila i umiemy otworzyc wielka jape i wyciagnac z niej sprasowany material a potem na paleciaku (olesia fav) odwiesc to dzis tam. Jebance za taki jeden palet dostaja 250zl lodzkich.
Jestesmy tera tacy bossy i mowimy kotom co maja robic i wysylamy ich w pizdu, zeby samemu moc zajebac jedzenie i gorzale.
Dostalismy propozycje pracy jako prostowacze bananow, lepiej placa ale wtedy jedynym ajtemem do wziecia beda banany a wiadomo, na bananach to se mozna.
Dzis opracujemy dokladniejszy plan akcji pod kryptonimem "lisc debu" czyli zajeb gorzale i uciekaj, bo tak naprawe to trudo, bo my nie mamy dostepu do gorzalki i musimy wykonywac dziwne manewry i transportowac butelki w zmiotce, tak, takiej od zmiotki i szufelki.
Poki co maly szau pizdy ale z czasem wyrobimy norme na eksport.

POZDRAWIAMY ALI AKCZA, ALI BABE I MUHAMMADA ALI.

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

s03e02 "chce do mamy"

Po pierwszym odcinku z sezonu trzeciego mysle, ze odrazu powinnam wskoczyc na czwarty po wczorajszym dniu. Ciezko to opisac. Ciezko, mam zdjecia ale kabla brak, jak jakos ukrade w sklepie to zrzuce, bo naprawde nawet nie ze nie umiem, ze nie moge, poprostu nie chce, nie chcemy sie przyznac do tego cow czoraj robilismy zeby cos zjesc.
Dzis bylo lepiej, zajebalismy dwie paczki lososia z pracy i dwie paczki sera zoltego i zjedlismy troche ciastek i ostatnio jako nasz pierwszy lup- dumnie przedstawiam- szczypiorek.
Oprocz pracy w pracy mamy tez nowego questa. Czaimy sie na alko, gdyz jest go tu w chuj ja pierdole i sam drogi i pyszny i sie patrzy na nas. Ale to jest misja, bo kamery, bo szefowie, szefowie to mniejszy problem, bo wiadomo Olesia i jej csdst4t3245afa moga duzo zdzialac i Olesie lubia. Zbieramy na tasme klejaca bo dzis zajebalismy tego lososia cnie, ale to nawet nie z lodowki tyko z frizera (zamrazarki) gdzie wsadzili nas na godzine a tam jest -24 stopnie i Olesia wiadomo, miala na sobie tyko tiszert i leginsy, znamy ten styl, snieg po pas a ja w las. No, i ten losos przymarza zdeka i boli, ale glod przezwycieza i kradniemy to. I nie czujemy sie winni, nic a nic.
Ale to wszystko pikus z tym cow czoraj zrobilismy, wlasciwie Zosia i Matas , bo Olesia ksiezna palcem nie kiwla, moze troche kiwla bo zdjec narobila mega turbo psycho upakarzajacych.
Takze trzymajcie kciuki.

POZDRAWIAMY KUBE, LIBRE I MODZAJTO.

niedziela, 15 sierpnia 2010

s03e01 "ramadan"

Pracuje z nami taki Kasam czy jakos tak i on ma ramadan, czyli nie je i nie pije az do 20 kazdego dnia. Wiec wyfiguraltowalismy, ze w takim razie to my mamy ramadan od miesiaca.
Zarabiamy zlotowke na godzine, wacikow to jeszcze dlugo ogladac nie bedziemy.
Prezentow nie bedzie, sory.
Polacy biedacy.
Robimy przyjaciol.
Olesia jest dobra w robieniu przyjaciol.
Matasia tez jest dobra.
No salem alejkum alejkum salem.
Za trzy gwizdy wpoldo pizdy.
Przepraszam ale to kac, superlager jebie w czerep.

Pozdri Zazdri Wspolczi.

czwartek, 12 sierpnia 2010

s02e12 "szarady na loju"

Zaczelo sie spokojnie, Zosia wpadla z piwkiem, wypilismy po jednym. Potem ktos rzucil, kupmy jeszcze jedno na co Olesia odpowiedziala "na chuj nam jedno kupmy odrazu milion" i tak tez zrobilismy. Zosia ujebala sie jak dziki meserszmit i latala gola po Lydhurst Road czyli azjo-polsko-pakisto dzielni. Nieoczekiwanie bardzo oczekiwanie o 5 rano dostalismy telefon "Juz teraz do pracay teraz juz juz juz". Lekko trzezwi ruszlismy- Ole$ha i Mata$h w swej pelnej okazalosci. A tam grubo, grubo gruuubo. Kazali nam pracowac, wyrzucalismy zepsute jedzenie, ryby i inne odpady golymi rekoma w rekawiczkach i ze szpadlem ktorym mielismy zdrapywac loj i wogole wogole wiadomo, ze chujowo. Szarady na loju fest, naprawde super sie slizga na tluszczu jebiacym jak stado spoconychkoniwieprzyiarabow. Podolalismy temu questowi. Kolejnym zadaniem bylo juz cos bardziej fajnego, co Olesie zachwycilo niesamowicie a mianowicie- zgniatarka do kartonow! Musimy brac kartony i wrzucaj je do takej japy i Olesia z wielka radoscia i entuzjazmem naciska guzik i to sie zamyka i robi bum i otwiera po chwili i kartony znikaja, obstawiamy ze wychodza dzies w Japonii tam po drugiej stronie naszej plaskiej ziemi.
Stanowisko pracy: ROBOL.
Chcielismy trash i mamy trash, mamy tyle trashu ze chuj wie dzie go wyjebac. Fakt, wielka japa zjada duzo. Naprawde ekscytujace. Olesia odnalazla sie tez fantastycznie w roli kierowcy widlaka i popierdala z paletami i uwaza ze to super, bo wozek nie wozek, widlowy nie widlowy ale gadzet a Olesia i gadzet to jak Olesia i Olesia. Matas natomiast sprawdza sie w roli bucfraua. Popierdala na szmacie jak szalony.
Mawiaja w lodowce, ze nigdy nie bylo tu tak czysto.
Kryzys finansowy wydaje sie byc zazegnany jednak nie mow hop dopoki sie nie przepierdolisz.
Matas zostal przechszczony na Matasz (tak jak to czytasz tak pi razy drzwi to brzmi), bo nie potrafia ludzie powiedziec si, Olesia sie cieszy, ze jest Olesza, bo wiadomo Kesza- Olesza srytytyty.

Od kiedy siegamy pamiecia tyko tu narzekalismy na Lodz wiec kilka dobrych slow:
mleko dobre, maslo tanie.

A no i Zosia chciala sie poczuc Polsko wiec bedac pod wplywem zajebala dwie gumy ze skelpu w ktorym Olesie wzieto za Szwedke a Zosie za Brazylijke choc trzeba byc pojebem, zeby nie uslyszec tego Lodzkiego akcentu rodzonego. Dzis Zosia zajebala pomidory i kabaczka wiec mamy jedzenie. Nie wiem co w tym Polskiego ale coz.

POZDRAWIAMY PALETOGROD.

wtorek, 10 sierpnia 2010

s02e11 "jestem jedyna dziewczyna na zmianie"

Tak, jestem jedyna dziewczyna na nocnej zmianie...
Opowiemy wam tera na czym polega nasza praca:
Otoz tak, czekamy na telefon od Gosi co nam mowi: TERA JUZ ZAPIERDALAC DO ROBOTY!
Wiec zbieramy rzeczy, czapki szaliki, futra, rekawiczki, chleb i wode i papierosy, przyjezdza taksa i jedziemy na zadupie do lodowki. Tam przebieramy sie w nasze cekiny, Olesia ubiera wysokie obcasy i popierdalamy do klatek. Bierzemy takie karteczki wkladamy do takiej maszyny ktora robi tik tik i nabija godzine i jak konczymy prace to tez robimy takie tik tik.
Wrocmy do pracy: no to lodowka jest taka duza i jest tam duzo ejdzenia ktore musimy wsadzic do klatki, owinac folia (co jest super fun trendy) i napisac cyferki i please open i juz. I tak 8 godzin + przez pierwsze 2 godziny Olesia jest bucfrau i popierdala se z miotla po calej lodwce sprzatajac z predkasca 1cm2 na godzine. I mamy milion przerw i palimy i pijemy herbe za 20gr i juz pod koniec Olesi zamarza plyn mozgowo rdzeniowy a Matasia zaczyna bolec zab i satelity radaro uszy mu odpadaja. Potem przyjezdza taksa i zabiera nas do domu, choc ostatnim razem zapomniala o nas i popierdalalismy 95236923856 mil o 38 w nocy i lis przebiegl nam droge i kroliki byly wszedzie.
No to tyle jesli chodzi o prace, probujemy wykminic jak cos zajebac bo mega duzo wodki w lodowce win i piw a nikt nikogo nie pilnuje.
To by bylo na tyle.
Jedzeniowy update:
Nabylismy:
- 2 kremy kanpkowe
- 2 paczki szynki
- ogorka
- pasztet : D
- chleb
- bagietke
- duzo mleka
Na bogato jak widac.

POZDRAWIAMY 2 PACA, 50 CENTA I ROBIN HUDA

niedziela, 8 sierpnia 2010

s02e10 "cmoknij mnie w pizde"

Jak to polacy na obczyznie w Lodzi nie moglismy nie nauczyc Zosi kilku wspanialych sentencji. Zosia je sobie zapisuje i robi to naprawde smiesznie bo na przyklad "cmoknij mnie w pizde" to "smockney mey f pisde" i takie rozne tam. Wiec teraz moze sie chwalic ze zna duzo Polskiego a my w zamian umiemy powiedziec po hindusku arbuz, czyli arbuz- arbuz : D
Polityka Lodzi jest poprostu un kurwa beliwybol, gdy zarabiasz 15 tysiecy rocznie to tak naprawde zarabiasz 5 czyli tyle ile Matas wyciagal w pedo knajpie tygodniowo, na szczescie my jestesmy klasa najwyzsza, bo robotnicza i dostajemy miliony monet i nic nie placimy bo ludzie z Debna maja mega przywileje. I dziwne to, ze taniej stad do szkocji niz do stolicy, chociaz z buta do Warszawy idzie sie tu godzinke. Olesia nie umie lapac stopa, w sumie nie potrafi nikt, nie rozgryzlismy tego patentu i chuj wie jaki tu palec przy drodze pokazac. Nie moglibysmy sie obejsc bez jedzeniowych updateow: nabylismy:
- jednego melona
- jedna cytryne
- cukier
- nutelle
- chleb tradycyjnie
- i te co w lesie rosna nie maliny tyko to czarne.
Odkrylismy super danie: czeko dogi, zamiast parowki wpierdala sie nutelle, jami jami mm.
O, wlasnie, wydawalo nam sie ze jestesmy w stolicy piosenki a tu hops- gowno chuj nieprawda:
podstawowa (zarazem jedyna) playlista didzejow:
1. Beyonce
2.Beyonce feat Rihanna czy cos tam
3. Bob Sinclar
4. Geri Haliway czy jakos tak Its raing men
No, i to tak w kolko cala noc czasem w jakims remixie a`la remiza strazacka.
Zabawy to tu nie ma, w Warszawce troche lepiej, no, duzo lepiej, nie ma jak to MGMT!!! MGMTTT!! yeah yeah.
Zrobilismy tez biblioteczny risercz, tak z ciekawosci, jakie polskie ksiazki mozna tu dostac i oto:
1. Katarzyna Grochola
2. Henryk Sienkiewicz.
Tyle.
Szau nie ma, nie ma szau. Lekko tesknimy za poczciwym Igristoje ale poki co czeko dogi nadrabiaja.
Wracamy za tydzien! Dozoba!

POZDRAWIAMY NISKIE LAKI, MELIN KAFE, MASZRUMA!  (naprawde obsikalibysmy sie ze szczescia gdyby ktos tu puscil rosin marfi abo krystalsow)

sobota, 7 sierpnia 2010

s02e09 "spoceni w lodowce"

Trafniej tytulu wybrac nie moglismy, naprawde, fatum przeznaczenie cos tam. Otoz pracujemy w lodowce, centralnie w lodowce, takiej z zarciem i wogole i w sumie nic nie robimy bo tutaj motto przewodnie to "w chuja ciecie tez zajecie" ale jest zimno i jesto to lodowka. Wiec spoceni w lodowce pelna pizda.
Zarabiamy miliony monet i stac nas na rozne rarytasy, szynki, serki wiejskie, soki, piwo drozsze niz zlotowka.
Tak sie zastanawialismy i w zasadzie podsumowujac nasz pobyt w Lodzi to nasz byt kreci sie tyko i wylacznie wokol zarcia, tyko jedzenie, brak jedzenia i znow jedzenie z najebka od czasu do czasu.
Wyjezdzamy niedlugo.
A teraz publicznie upokorzenie naszego wspanialego kolegi Tomasza De.
Dymar Ty pizdo! popacz na telefon!

Wczoraj Plomien nas nie wpuscil wiec musielismy siedziec na osikanym murze do 6 rano pijac piwo 57236% i Zosia kupila pizze co smakowala jak kary.
To by bylo na tyle, zdjecia niebawem gdyz mamy plenty of zdjec w chuj duzo.

POZDRAWIAMY SIOSTRE BRATA I CORKE!

środa, 4 sierpnia 2010

s02e08 "

Juz jutro rozpoczynamy kariere w branzy chemicznej. Bedziemy tak bogaci, ze nie jestesmy w stanie stwierdzic kiedy wrocimy na ziemie ojczysta. Zaszalelismy ostatnim czasem i kupilismy se salami, dwa bochenki chleba, 5 litrow wody, co najlepsze serek wiejski i Olesia podjarana chodzila jeden dzien dopoki go nie zezarlismy, takie ot co lodzkie szalenstwa.
Ciagle zapominam napisac o umiejetnosciach lingwistycznych juz naszej bylej wspolokatorki Beci.
Otoz Betty potrafi powiedziec tylko, ale to tylko i wylacznie "suck my pussy", uzywa tego notorycznie, niezaleznie od sytuacji w jakiej sie znajduje. Zreszta wieksza czesc tej najwiekszej mniejszosci narodowej potrafi powiedziec tylko "suck my... (i tu do wyboru).
Odkrywamy powolutku swiat kuliarii. Przerzucilismy sie na hot dogi, yummy yummy.
Zosia, nasza nowa british lodz mate dala nam mebelki swiatelka talerze noze plakaty a co by nasz pokoj nastolatka byl spoczi w deche.
Cierpimy na "zespol braku wodki", okropne meczarnie i katusze. Wspolczojcie nam, bo we Wroclawiu wodeczka jest za 20zl a tu za 200. Dramat as fuck.
Matas przemutowal w Wroclawskiego wiesniaka i nie da sie z nim gadac, bo wyglada to mniej wiecej tak:
-Wyciagnij water z fridza bo jestem tersti i wez wygetautuj pranie z loszmaszina.
Koszmar z ulicy Lyndharst Road.
Podnieslismy tez lekko standard bytowania, mamy ciepla wode bez ograniczenia i prad za 5zl. Luksusy.
Taki maly live update, bez wiekszych ekscesow, moze jutro, jutro pierwszy dzien pracy Apokalipsy Martyny wiec napewo cos sie stanie.

POZDRAWIAMY OLE, MATEUSZA i ROLANDA MAKDONALDA.

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

s02e07 "insanitarium"

Po tak dlugiej absencji, bo az 3 dniowej mamy wam tyle do powiedzenia. Wiec zaczne tak jakby od poczatku czyli od sceny rodem z Insanitarium. Otoz pewnego wieczora kiedy to zaprawialismy sie przed impreza bez imprezy siedzac sobie na ogrodku Betty uraczyla Olesie fatastycznym widokiem jej posiekanego brzucha cyckow i wszystkiego, jakby ja ktos przez szatkownice do jaj przepuscil, bo Betty nie radzi sobie ze stresem wiec napierdala w siebie maczeta.
Nie mamy pieniedzy ale to nie przeszkadza nam wcale w spozywaniu alkoholu otoz w tesko, islandii i jedzeniu ze stodoly sa niesamowite promocje obok ktorych obojetnie przejsc nie mozemy. Np. 2 za 1, dwie frytki za zeta itd. Tym razem zobaczylismy 12 za 7! O i napewno to nie byly frytki. Takze no, zaopatrzylismy sie w male conieco i ruszylismy do Plomienia jak to heterycy czysci z krwi i kosci robia. Wieczor z drag queen, przednia zabawa, bawilismy sie az cale 10 minut kiedy ona on ono puscilo lady gage 3 razy pod rzad. Zaopatrzylismy sie w Wroclawskie krzyzowki wiec na kaca jak znalazl. Wrocimy tu tacy oczytani z bogatym slownikiem itd.
To byla w sumie taka pozegnalna imprezka bo wynieslismy sie od mistycznej Betty robiac imprezke bez Betty. Wczoraj wcale sie nie najebalismy i nie poszlismy do Plomienia i Olesia wcale nie zaspiewala se buletprufa i lowgejma i nie klocila z pedalem ktory kazal nam wracac do Polski oferujac nawet bilet byleby tyko nie ogladac naszych kast.
Dobra to by bylo na tyle, chce nam sie ruhac jak psu ruhac.

POZDRAWIAMY WEGRY LOTWE LITWE I INDIE!

piątek, 30 lipca 2010

s02e06 "matas wymyslil tytul"

Tyle sie dzialo przez ostatnie 24h. Wiec wynajelismy przyjemny pokoj troche na obrzezach Lodzi. Z powodu braku zdjec zmuszeni jestesmy opisac to zjawisko:
Wyobrazcie sobie to tak: dom jak dom, typowo Lodzka chata, po Lodzku- semi detached, wchodzisz, milion zamknietych pomieszczen, otwierasz drzwi do jenego i tam: pokoj 2x2 z wbudowana kuchnia i lazienka w kolorze wszystko black, kilka automoatow na pieniadze, bo wiadomo sekunda produ za zlotowke, idziesz na gore i tam wspolna druga kuchnia plus na dworze pralnia za zeta i tona smieci. Na wyposazeniu dostalismy gitare elektryczna wiec Olesia cala w skowronkach.
Dzis zjedlismy tez pierwszy cieply posilek i ot tak zeby wniesc w nasz styl zycia troche polskosci zezarlismy zupki chinskie sztuk dwie za 75gr.
Co do Acze to nie polecamy i cieszymy sie, ze mamy to juz za soba. Acze smakuje jak takie Igristoje juz raz wypite i po kilku lykach wypierdala Cie z butow. Fakt faktem, ze zawsze priorytetem w doborze trunkow byla ich moc to tym razem nie jest to biala magia. Kac przychodzi po minucie i czujesz sie jak kupa gowna. Takze Acze mowimy zdecydowanie NIE!
Mamy tez plan 5 letni na zycie jednak nie moge jeszcze zdradzic szczegolow ale obliczylismy jak byc ksiezniczka i ksieciem.
To jeszcze opisze wam miasto w ktorym sie znajdujemy (niestety to tyko dla ludzi z pomorza zachodniego scislej z Debna, bo zakladam ze reszta nie zaczai dowcipu):
Fiuton dzieli sie na dzielnice:
Cedynia, Mieszkowice, Moryn i Szczecin (mamy tu centrum handlowe GALAXY).
Chleb i woda z Tesko sa super, codziennie w ramach takiej malej przyjemnosci jemy danie dwudaniowe:
pierwsze- pyszna woda za 16gr, szklanka gora dwie
drugie danie- kilka kromek chleba tostowego za 49gr
Kochamy te luksusy. Juz nie mozemy sie doczekac az sobie zaszalejemy i jebniemy np dzem do chleba.
To moze na koniec najprzyjemniejsza czesc czyli sentencja dnia:
chuj, nic nie pamietamy.

POZDRAWIAMY NASZA KLASE, GNIEZNO i MIEDZYZDROJE.

czwartek, 29 lipca 2010

s02e05 "acze"

No to ta, czego dowiedzielismy sie o Polsce wczoraj:
Polska- kraj polozony miedzy Moldawia Rumunia i Holandia dzies obok Danii. Oczywiscie nie jestesmy w Unii bo jak kraj ktory jest pod rzadami ZSRR moze byc w Unii. Na szczescie obcokrajowcy wiedza co jest stolica, czyli Krakow oczywiscie, dobrze, ze nie Gniezno. Jest nam wstyd za caly swiat.
Zdjecie powyzej przedstawia fantastyczny trunek o niesamowitym smaku za 59gr ktorego za kolniez nie wylewamy, tzn dzis wylewac nie bedziemy. Obliczylismy sprytnie ze zeby przezyc przyszly tydzien musimy wydawac 2zl dziennie. Chleb i woda biala gwiazda jazda jazda jazda. Postanowilismy tez zmienic zakwaterowanie i przeniesc sie do miejsca o wyzszym standardzie za 80zl tygodniowo.
Dzis udalo nam sie zaparzyc cherbate w cieklym azocie! Coz za orzezwiajaca ice tea! Malo tego, dzis pierwszy raz obcielismy paznokcie! Coz za przedsiewziecie! Olesie mozna bylo posadzic o robie tipsow u stop a Matasia o bycie trolem z bagien. To bylo bylo na tyle jesli chodzi o dzis, mysle, ze potem rozpalimy jakies ognisko i ugotujemy jakas swinie ktora moze upolujemy, ale ciezko, ciezko z tym choc dzicz tu wielka.
Chcemy do bialo czerwonego. Tu wszyscy jada do zoltego.
No nic.

POZDRAWIAMY ANGLIE WALIE I IRLANDIE I KAROLINE (ta taka co ma wtyki w rajdach i ta ktora nie zyje)

środa, 28 lipca 2010

s02e04 "breakfast on fiuton"

Wlasnie sprawdzamy u doktora google jak leczy sie "opuchnieta: obolala stopa" bo Olesia jest disabled i nie moze pracowac zbyt a chodzic to juz wcale.
Czynniki sprzyjajace urazom:
- otylosc!
- zla kondycja fizyczna
- wypadki
- zle obuwie ale to juz bewerli wina ze mi takie pozyczyla : D
Teraz wszyscy bedziecie kulec haha.
Postanowilismy zamiescic tu kilka naszych jezykowych wpadek bo Lodzki wiadomo trudny wiec:
Olesia zamiast powiedziec hitchhiking powiedziala hijacking, w wolnym tlumaczeniu pierwsze to lapac stopa a drugie porywac samoloty.
A tu Olesia znowu popisla sie wiedza, bo gdy rozmawiala z seksi oficerka to zamiast spytac what about pawn shops spytala what abaout PRAWN shops co w wolnym tlumaczeniu brzmi:
pierwsze- co z lombardami
drugie- co z krewetkowymi sklepami
No wiadmo Matas to fenomen kiedy tlumaczyl bardzo mocno ochroniarzowi ze ja mam 8 lat, chociaz Olesia chwil kilka wczesniej powiedziala w sklepie kupujac piwo ze ma 11.

A tera zwrot na dzis:
salami smuggler- PEDAL

POZDRAWIAMY BRZEZIA LAKE, OLSZTYN i STARY CELTYCKI CMENTARZ.

wtorek, 27 lipca 2010

s02e03 "-daj tytul matas. -odjebsie"

Nasz portfel chudnie szybciej niz my. Jak wyglada nasz przecietny dzien?
Otoz tak: wstajemy, myjemy sie cieklym azotem, skrecamy papierosa z kiepow i idziemy na zakupy. Zakupy czyli czym zywi sie matas i olesia.
Jest tu takie miejsce znane pod nazwa "lodowa ziemia" i wszystko jest tu za zlotowke i wszystko jest zamrozone a poniewaz nasza chata jest wyposazona tyko w piekarnik to jemy juz od 2 tygodni tyko: frytki, tosty i ryby z mrozonek co kolo ryby nawet nie lezaly.
Olesia odkryla wspaniala metode zabijania oblesnego smaku tostow (bo ser tu plastikowy) za pomoca pieprzu i od tak wsypuje na ser tone tej fantastycznej przyprawy.
Mamy jeszcze paczki za zeta i wode i mleka troche.
Tak pozatym to chujem tu wieje , tak mocno ze Olesia sie zjebala ze schodow z wrazenia i teraz chodzi jak te czarnuchy, tak wiecie, tak sie giba na lewo i prawo z podkulona noga.
Jeden z nas (podkreslam JEDEN) od dzis jest Bodzienka i tak macie tego JEDNEGO z nas nazywac.
Bodzienki natomiast nikt nigdzie nie chce, nawet do tarcia chrzanu.
Mala lekcja obcego jezyka:
floaters and sinkers- to kupa ktora zostawiliscie w kiblu ktora se plywa, bo nie laskaw spuscic wody.

Aha no, mamy plan jakby tu wrocic do ziemi ojczystej, zrobcie zbiorke na prom do Dover dla nas a my juz z tamtad brzegiem morza se dojdziemy.

POZDRAWIAMY PANA BOZIE, DORSZA I PLYN DO PLUKANIA JAMY USTNEJ.

poniedziałek, 26 lipca 2010

s02e02 "slam, bam thank you ma`am"

Ciagle nas to zadziwia. Budzimy sie rano- deszcz, budzimy sie po poludniu- deszcz, budzimy sie u hindusow w domu- deszcz. Pojebana ta Lodz, pewnie z tad ta nazwa, wszystko plynie, panta rei normalnie.
Nie pozostaje pisac o niczym innym jak o wyskokach beaty, ktora komisariat policji odwiedza srednio 5 razy w tygodniu, rozwala wszystkie drzwi, wogole o co chodzi z tymi drzwiami, pamietamy jak jedna z naszych siostr tez w szale rozwala drzwi. Jakas psycho tradycja.
Chcielismy poznac tutejszych mieszkancow, niestety nasze kregi ograniczyly sie do:
- dilera pakistanczyka ktory chodzi z pistoletem i za wszelka cene chce nam wcisnac zielsko
- beata- krolowa scen i dramatu
- pakistanski pedal
- koreanczyk- kolega pakistanskiego pedala
- jakas hinduska co ani be ani me po indyjsku
- robert- honorowy mieszkaniec wroclawia
- murzyn ze sklepu gdzie sa polskie parowki i ogorki kiszone ktore namietnie jemy
- hubert tato- wybranek beaty rownie dziwny co ona.
Jesli chodzi o uzywki to bardzo latwo jest sie tu napierdolic, wystarczy przykleic sie do kogos kto ma open bar a jak sie okazuje wszyscy to maja tyko nie my. O papierosy martwic sie nie musimy bo murzyn ze sklepu z parowkami ma tez polskie papierosy za zlotowke.
Zaraz ruszamy do Detroit bo Olesia zaczyna tam swoja kariere u boku ksieznej dajany.
Budweiser ist gut! A wogole to pytali sie Olesi czy Rumunia to kolo Polski.
A a a a i musimy was czegos nauczyc, troche olesiomatasiowych lekcji:
ride on a cotton pony- miec okres

POZDRAWIAMY LESNICE, TOMB RAIDER I TWOJEGO STAREGO!

sobota, 24 lipca 2010

SPOCENI W LODÓWCE s02e01 "fiuton"

Wciaz musimy trzymac was w niepewnosci. Przypomnijcie sobie wszystkie kryzysowe sytuacje olesi i pomnozcie je przez 142, tak, tak jest teraz. Niestety bez szczegolow.
Nie mozemy jednak zostawiac was niedoinformowanych wiec troche live updateow.
Postanowilismy przeprowadzic sie do Detroit as soon as possible. Piekne miasto, z drzwiami karier otwartymi szeroko a ty jestes zimny jak glaz. Odkrylismy tez nowy skill Olesi. Olesia ciagnie za soba pecha, katastrofy, wojny, wszystko co zle, jednym slowem (w sumie dwoma)- czlowiek apokalipsa.
Razem staramy sie o najwyzsze stanowiska jednak kiedy przyjdzie co do czego nie rozumiemy adresow ktore podaja nam przez telefon.
Zycie na krawedzi bytu udziela nam sie bardzo, zycie z Beata jeszcze bardziej gdyz jest to najwieksza drama queen jaka kiedykolwiek mielismy okazje spotkac, ale o tym jak juz kryzys zostanie zazegnany, bo to material na epopeje narodowa.
 Pozostaje czekac i czekajcie bo warto wy spragnione katastrof zadne newsow pijawki!
Kochamy was, tesknimy chyba tez.

POZDRAWIAMY WILCZYCE, MIESZKOWICE i PORTLIS.

czwartek, 22 lipca 2010

SEZON 2!!!!

SEZON DRUGI WLASNIE SIE ROZPOCZOL! JAK NARAZIE ZOSTAWIAMY WAS W NIEWIEDZY! JESTESMY W TRAKCIE KRECENIA! UWIERZCIE, WARTO CZEKAC! DZIENNIKI KRYZYSOWE OLESI JUZ NIEBAWEM NA EKRANACH!

wtorek, 20 lipca 2010

SPOCENI W LODÓWCE s01e08 "beate ushe"

Ciężko obsmarowywać kogoś za jego plecami i na dodatek na blogu, na szczęście to ja i nie jest mi trudno. Nasz dzień rozpoczął się z godziną 4 a.m. kiedy to najebana Becia wpadła do pokoju krzycząc wrzeszcząc i pape rezając "mateusz mateusz dzwon po policje dzwon po policje, ola zbudz mateusza ola ola ola eeee". Mataś jako pokorny i oddany systemowi obywatel PRL bez większego zastanowienia wykonał telefon. Potem stuki puki rzucanie szklankami policja darcie mordy policja, darcie mordy wpadanie do pokoju co sekundę budzenie nas, darcie mordy policja. Zarejstrowaliśmy tyko to, że ktoś bił kogoś ktoś jest pojebany i tyle. Zabawa przednia, pani Basia nawet nie jest taka dobra. Ale to nie o tym w sumie. Co się dzieje w Łodzi?
Obywatele Polski ściągają tu zewsząd w celu napicia się magicznego trunku nektaru bogów Olimpu "Boczniaka" (nie, nie z grzybów choć chuj wie), kosztuje 3zl i jest go 3 litry i jebie w czache i Ci zarobieni po uszy polacy chleją go po kontach a i nawet Nataszka się znalazła co daje za niego poruchać. Pozdrawiamy von Yullen tak btw! Odkryliśmy też wspaniałą rzecz, choć jeszcze nie zweryfikowaną a mianowicie renta alkoholika. Coś cudownego, Łódź płaci za najebkę, Wrocław przy tym ssie. Ruszamy zaraz do urzędu aplikować o w/w. Mamy nadzieję, że przyznają ją po wstępnych testach a długo udowadniać im nie będziemy musieli.
Postanowiliśmy kibicować Widzewowi gdyż znienawidzonym przez Łodzian klubem jest Arka Gdynia. Teraz trzymamy się bacznie i dużo bakamy, strach nam obcy a wola walki wielka. Arka Gdynia kurwa świnia!
Już nam becia dziarga szaliczki z hasłem promocyjnym " kto najlepszy w polsce jest łodzki widzew łks?" coś takiego, nieważne. Także no, idziemy po rente, nara kuciapy.

POZDRAWIAMY GDAŃSK I SOPOT GDYNI JUŻ NIE I DAJTONE!

niedziela, 18 lipca 2010

SPOCENI W LODÓWCE s01e07 "prison przerwa"

Chwilowo utknęliśmy, wraz z początkiem weekendu kończy się jakiekolwiek życie z wyjątkiem nocnego , jednak nie możemy pozwolić sobie na to szaleństwo. Nasz współlokator ma domową wypożyczalnie filmów, dosłownie, więc zgadnijcie czym się aktualnie zajmujemy. Tak tak, brniemy przez pierwszy sezon prison break, tak tak wiemy wiemy. Nasi sąsiedzi są dziwni, mieszka tam rodzina i 3 góra 13 letnie dziewczynki które chlały wczoraj w ogrodzie. Ah, zainwestowaliśmy w ogromną paczkę walkersów, na śniadanie kurczakowe, obiad: bekonowe, kolacja serowo cebulowe a pomiędzy posiłkami octowe oblechy i stekowe. Czy już wspominałam, że mycie się ciekłym azotem jest naprawdę, ale to naprawdę orzeźwiające?
Nasz dom jest ubogi w gaz, tak ubogi, że nie ma go wcale, stąd też azot.
Pełno tu łodzian toteż wymyśliliśmy sobie kontest, kto pierwszy zauważy łodzianina ten ma punkt. Tym samym dajemy wam fory w grze w murzyna i przestajemy liczyć punkty przez jakiś czas, bo zostalibyście bez szans.
Prawdopodobnie będziemy pracować w Hotelu Szmata. Beatka nie pije już drugi dzień więc bez większych ekscesów.  Nicee.

POZDRAWIAMY LUBELSZCZYZNE, SKINÓW Z EUROPRIDE I TWOJĄ STARĄ!

sobota, 17 lipca 2010

SPOCENI W LODÓWCE s01e06 "ogień z dupy"

Jako mniejszość etniczna postanowiliśmy sprawdzić jak się tu mają inne mniejszości. Więc my- heterycy z krwi i kości ruszyliśmy do gejklubu. I ot co Matasia moce pojawiły się tak szybko jak filip wyskoczył z konopi. Pakistańców jak magnes wciąż przyciąga ich czy jakoś tak. Ogólnie- szau nie ma. Nie wiem do czego to porównać ale myślę że Dębnowski Konsum idealnie opisuje stan rzeczy. Głośno cicho majkel dżekson ke$ha. AAAA! Tomasz D. Twoje babole wysiadają przy tym co pierdolnoł wczoraj Mataś. Mianowicie: Nie wpuszczono nas do klubu, boo Pedaś powiedział ochroniarzowi (oczywiście najebany jak trąbka) że Olesia ma 8lat! Kurwa, 8lat! "Shes my little sister, shes 12 years younger than me, im 22 and shes 20 so she is 12 years younger" . Przejdźmy dalej. Postanowiliśmy nauczyć Łodzian jak się bawić więc jak wszem i wobec wiadomo to czego na imprezach się nie robi- my robimy. Także, lekcja pierwsza:
1. Napierdol się przed żeby nie przejebać wszystkich pieniędzy które masz choć i tak je przejebiesz.
2. Kradnij, kradnij piwo, w Łodzi też da radę, gdy ktoś każe Ci oddać mów, że Twoje i chuj.
3. Przytulaj się, jeb się całuj gdzie popadnie, tańcz skacz dont give a shit a żółtki i tak będą Cię kochać.
4. Rozdawaj autografy, nie numer telefonu.
5. Uważaj na Matasia i jego Pakistańskie grouppies.
6. Jak wychodzisz to z pompą, najlepiej jak wypierdoli Cię ochrona.
7. Kłóć się z ochroną ile wlezie i tak Cię wyjebią to co tam.
8. Wracaj do domu.
To by było na tyle, mam nadzieję, że się ludzie wczoraj czegoś nauczyli.
A teraz czas na reklamy...
A teraz czas na konkurs!!!!!!
Kto zgadnie co to ten ma fajnie! Zdjęcie poniżej (i nie, nie jest to cycek):

A oto kilka zdjęć z naszego romantycznego miłosnego gniazdka, czyli nowa dziedzina sztuki- webcaming:












kawalek beaty tam













POZDRAWIAMY ŁOMIANKI, BIELANY I DZICZE!

piątek, 16 lipca 2010

SPOCENI W LODÓWCE s01e05 "pakol real estate"

Nie jesteśmy do końca świadomi tego co stało się wczoraj. Odkryliśmy niesamowita moc Olesi. Narkotyki znajdują ją same, jak magnes wciąż przyciąga je. Może to dlatego, że wygląda jakby ich bardzo potrzebowała, gdyż wystarczyło wyjść z maka i zapalić papierosa i jak do kompotu wpada śliwka tak do Olesi przychodzą dilerzy. Zaprzyjaźniliśmy się z Fuzzem i to on zapoznał nas z Beatą- krypto Aldoną a ona z Hubertem i potem spaliśmy u Bena który jest Jackiem który jest Lockiem. Mamy dom, fakt faktem nie to co nasze pierwsze gniazdko ale też jest dobrze. Pierwszy prysznic był wspaniały, mycie się ciekłym azotem jest naprawdę orzeźwiające. Do wiadomości wszystkich co się w nas podkochują. Jesteśmy parą. Nie planowaliśmy tego, samo wyszło, dowiedzieliśmy się dopiero od Aldony, teraz musi tak pozostać, na szczęście nie widzieliśmy się jeszcze nago.
Z niecierpliwością oczekujemy ujawnienia się mocy Matasia, dopiero co odkryliśmy, że jest głuchy i nie potrafi zapamiętać nazw ulic, albo raczej nie słyszy gdy ktoś mu podaje adres.
Jesteśmy też zafascynowani zróżnicowaniem kulturowym w Łodzi, spodziewaliśmy się choć kilku Anglików, którzy przyjechali tu na erazmusa jednak polscy studenci Uniwersytetu Łódzkiego zdecydowanie przodują z wyjątkiem kilku Hindusów, miliona Pakoli i czarnych skądkolwiek.
Jeśli kiedykolwiek wrócimy to damy się wam natrzeć naszym kocyczkiem. Wiemy, że jesteście wielkimi fanami, o gaciach pogadamy później gdyż jesteśmy na deficycie.
Pozdrawiamy Czechy Francję i Niemcy!

czwartek, 15 lipca 2010

SPOCENI W LODÓWCE "dziady kupiły se kape" s01e03

Znaleźliśmy w końcu wspaniałe lokum. Niska cena, standardy nawet na wysokim poziomie, świeże powietrze all around. Osobiście nie przepadamy za zielonym ale akurat to gniazdko ma swój klimat. Hydraulika się trochę popsuła ale co tam, wilk się nie myje i żyje.
To my robimy parapetówkę:






SPOCENI W LODÓWCE "it's beautifull jest pięknie" s01e02

Postanowiliśmy informować was na bieżąco gdyż mamy tyle zajęć, że nie wiemy za co się zabrać. Jest tu pięknie, zielono, ciągle pada i jest zimno więc kwiatki kwitną jak kwitnące kwiatki. Makdonald tak znienawidzony stał się naszym jedynym sprzymierzeńcem a jego drzwi stoją dla nas otworem średnio co pół godziny. Ale nie martwcie się, nic nie jemy, nie chcemy być grubi. Od półtora dnia jedziemy na kanapce którą Mataś kupił u Muhameda, Olesia zwąchała sobie typa Muhameda w kiosku i tam zaopatrza nas we wszystko co nam się nie przydaje z wyjątkiem karty do telefonu. Łódź jak to łódź, płynie.

SPOCENI W LODÓWCE S01E01 ''POZDROWIENIA Z ŁODZI''

Dojechaliśmy! Łodź zaskoczyła nas paskudną pogodą, kompletna anomalia jeśli chodzi o temperatutry w Polsce, tu jest jakieś -300 stopni. Niestety Olesi cekinowe ubranka i spódniczki nie przydadzą się zbytnio. Tuż przed startem Jeden z nas spytał czy po odpraiwe to jeszcze Polska. Tak, to wciąż był Wrocław a jak wiemy do okoła mamy tak: jelcz Laskowice, Oławę i inne wsie więc to raczej nie Niemcy jak to Jeden z nas stwierdził. Z braku laku, albo raczej znajomych musieliśmy pierwszą wspaniałą noc spędzić na peronie wraz z całą resztą niepolskich ludzi ułożonych szeregowo wzdłuż. Wspaniale się spało w pozycji embrionalnej, prawie 69 na ławeczce.
Teraz jest juz lepiej, mamy makdonald i kawę i padaczke mózgu bo ni stąd ni zowąd Łodzianie po polsku nitroszku. Uruchomiliśmy swoje zdnolności lingwistyczne i udało nam się kupić kanapkę. Czas pokaże co jeszcze się stanie, wszystko w kolejnym odcinku "spoconych w lodówce". Pozdrawiamy Wrocław i Nowy Jork!